Chwilowy spadek formy (Rafał Kosik, „Felix, Net i Nika oraz pułapka nieśmiertelności”)


 
Nie będę szczególnie oryginalny, gdy napiszę, że nic mi się nie chce. Na jednym stosie leżą książki zaczęte i porzucone po kilku stronach, na drugim te wyciągnięte z półek w płonnej nadziei, że przykują moją uwagę na dłużej, może wręcz do ostatniej strony. A figę. „Człowiek tylko leżałby i spał…”. Na dodatek „brazylijski serial już nie cieszy jak kiedyś” i nawet czwarty tom przygód Felixa, Neta i Niki nie zrobił na mnie wrażenia. Chociaż to akurat nie wina mojego nastroju.

 
Mogło być pięknie. Nasi bohaterowie bawią się na balu halloweenowym, gdy znienacka dostają od tajemniczego Ponurego Żniwiarza zadanie do wykonania. Krok za krokiem dają się wciągnąć w mroczny świat zagadek: kim był profesor Knipszyc i jakie niemoralne eksperymenty prowadził? Co uciekło z jego domu i grasuje w warszawskich kanałach? Co dzieje się w podziemiach stolicy? Wątki przygodowe przeplatają się z obyczajowymi. Mamy bal z rywalizacją o tytuł króla i królowej balu (bohaterowie śmieją się, że trochę jak z „Carrie Kinga), międzyklasowy konkurs, w ramach którego trzeba napisać i wystawić musical – sceny szkolne są pierwszorzędne i prześmieszne; opis przedstawienia niemal dorównuje „Hamletowi” z „Kłamczuchy” Małgorzaty Musierowicz. Dowiadujemy się też sporo o domowych sprawach Felixa i poznajemy kilkoro z jego ekscentrycznych krewnych, którzy, jak się okazuje, czają się na spadek po ciężko chorej babci chłopaka.
 
Jest tu mnóstwo materiału na świetną, wciągającą powieść z humorystycznymi epizodami. Niestety, „Pułapka nieśmiertelności” rozczarowuje – jest rozwlekła, nie ma tempa; dzieje się dużo – wręcz za dużo. Niewyczerpana fantazja podsuwała autorowi coraz to nowe sceny i szkoda, że części z nich Rafał Kosik nie zachował do wykorzystania w przyszłości. Wizyty krewnych Felixa, rozbudowana opowieść o odwiedzinach w Instytucie Badań Nadzwyczajnych, postacie inspektora Szyneczko i dziwnej Pauli, gonitwy po warszawskim „podmieściu” czy wreszcie bożonarodzeniowe zakończenie trącące amerykańskim kinem familijnym to wątki, które same w sobie są ciekawe albo zabawne, ale wydają się obciążać fabułę, niepotrzebnie ją rozbudowując. Całość ratują sceny szkolne: dynamiczne, dowcipne, pozwalają lepiej poznać bohaterów i ich rówieśników; klimaty trochę jak z Niziurskiego. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy spadek formy i kolejny tom cyklu nie tylko okaże się wciągający, ale i pełen humoru.
Rafał Kosik, Felix, Net i Nika oraz pułapka nieśmiertelności, Powergraph 2011.
(Odwiedzono 352 razy, 2 razy dziś)

31 komentarzy do “Chwilowy spadek formy (Rafał Kosik, „Felix, Net i Nika oraz pułapka nieśmiertelności”)”

  1. Widzę, że autor narzucił sobie dość ostre tempo, coś a la JIK: od dziewięciu lat co roku nowy tom cyklu , a w r. 2009 i 2011 po dwie nowe części, a to już wydaje mi się tempem zabójczym. Tym bardziej, że to są dość opasłe powieści. To raczej nie sprzyja dopieszczaniu fabuły. Mam nadzieję, że kolejny tom będzie znacznie bardziej udany.

    Odpowiedz
  2. Czy ten spadek formy to jakaś epidemia, czy też każdy ma po prostu swojego mola co go gryzie i nie jest to niestety mol (mól???) książkowy? ;p

    Odpowiedz
  3. Mi się „Pułapka nieśmiertelności” podobała najbardziej ze wszystkich książek Kosika, jak do tej pory… Ale to chyba wina niepomiernie mniejszego doświadczenia książkowego :) Co do scen szkolnych to się zgadzam, są świetne. Z niecierpliwością czekam na dalsze recenzje tej serii. :)

    Odpowiedz
  4. Pocieszyłeś mnie, bo myślałam że tylko ja tak mam – ten spadek formy ;) Także nie będę się czepiać że się czepiasz „Pułapki..”. Choć w sumie, może to też pocieszać, że jestem jednak nieco młodsze pokolenie ;p i przez to ta obfitość fabularna mi się bardziej podoba ;D hi hi

    Odpowiedz

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.